A gdyby tak… całe życie zapakować w plecak? Wymiarów, poziomów i płaszczyzn minimalizmu jest wiele. Tak jak jego definicji. Jest ona na tyle elastyczna, że każdy z nas ją tworzy. I każda z wersji jest prawidłowa. Wszystko zależy od wyznawanego systemu wartości i perspektywy, z jaką postrzegamy świat. Minimalizm na dobre zagościł w książkach, magazynach lifestylowych, na webinarach, blogach i filmach w serwisach społecznościowych.
Minimalizm w powszechnym świecie
Wachlarz definiowania minimalizmu jest niebywale szeroki. Możemy oglądać filmy oznaczone jako „extreme decluttering” polegające głównie na uporządkowaniu przestrzeni, która przez jakiś czas nie była sprzątana; filmy na, których blogerzy/youtuberzy pokazują jak pozbywają się 50/60% rzeczy, a nawet… filmy, w których pokazują, że cały swój dobytek zamknęli w jednej kabinowej walizce, a nawet plecaku.
Ograniczanie do plecaka czy walizki, zostało opatrzone łatką „extreme minimalism”. Kojarzy nam się z życiem ascetycznym, wręcz buddyjskim, mistycznym, pozbawionym głębi i zewnętrznych przyjemności. Osoby, które idą takim torem życia, dementują te pogłoski. Życie z jedną walizką czy plecakiem daje wolność. Uwalnia nas od nadmiaru bodźców. Nie musimy już tyle sprzątać, nie zajmuje nam tyle czasu konserwacja przedmiotów, nie zajmuje nam tyle czasu ścieranie kurzy itd. Tracimy poczucie, że przynależymy do jakiegoś miejsca.
O zaletach i wadach życia minimalistycznego
Ma to swoje wady i zalety. To zależy od indywidualnych preferencji jednostki. Nie jesteśmy przyporządkowani do określonego miejsca, na wiele lat. Unika się mieszkania wiele lat w jednym miejscu, rzadko kiedy taka osoba wiąże się kredytem na wiele lat. Pozbywa się większości przedmiotów, które zajmują niepotrzebnie czas lub przestają cieszyć/spełniać jakieś funkcje.
Często na filmach, osoby opowiadające o „extreme minimalism” dzielą swoje przedmioty na poszczególne sektory. Głównie na rzeczy osobiste, artykuły higieniczne/kosmetyczne, elektronikę, odzież oraz pamiątki. Możemy odnieść wrażenie, że każdy zakup przedmiotu jest naprawdę mocno zaplanowany i przemyślany, jest ważnym ogniwem minimalistycznej układanki. Zwraca się uwagę na jakość, uniwersalność i trwałość.
Czego możemy się nauczyć z „extreme minimalism”?
Żeby kupować przedmioty z większym zaplanowaniem. Unikać nieprzemyślanych zakupów, impulsywnych wydatków, więcej interesować się wpływem zakupów na środowisko. Ograniczając tak silnie ilość przedmiotów, odkrywa się nową hierarchię wartości. Często odkrywa się duchowy sens, nabiera się osobistych refleksji na temat życia, kosmosu czy Boga. Poznawane są inne zalety medytacji, modlitw czy afirmacji. Ekstremalny minimalizm daje nam większą finansową wolność. Pieniądze są jedynie narzędziem, są walutą do nabierania nowych doświadczeń. Wydawane są z dużą uwagą, można nawet rzec – uważnością. Nie są celem samym w sobie. Odkrywane są inne potrzeby. Poczucie bezpieczeństwa zaczyna dawać ciepły kąt, bliska osoba, nie marzenia o willi czy życie na kredyt. Wbrew temu co się wydaje, ekstremalni minimaliści wcale nie „zawężają” się modowo.
Zdefiniowanie minimalizmu w odniesieniu do mody
Minimalizm nie musi być trzema tshirtami i jednymi spodniami; utrzymanymi w szarościach, beżach i bieli. Minimalizm nie zamyka nas przed modą. Możemy nosić wzory, frędzle, cekiny, skórę, rzeczy od projektantów. Minimalizm nie zamyka nam drogi do wolności, on ją otwiera. Walizka z wszystkimi rzeczami osobistymi? Brzmi strasznie, ale pozwala nam wbrew pozorom dać więcej radości. W każdej chwili możemy zmienić miejsce zamieszkania, kraj zamieszkania lub wyjechać na podróż dookoła świata. Nie musimy tachać ciężkich kartonów, zamawiać firm przeprowadzkowych, opłacać boxów na rzeczy, czy sejfów za ogromne pieniądze.
Minimalizm to syl życia dla leniwych?
Być może. Ale czy lenistwem można nazwać zapobieganie eksploatacji środowiska/katastrofie klimatycznej? Unikanie nadmiernej konsumpcji? Raczej nie. Podobnie ma się sprawa, jeżeli chodzi o branżę kosmetyczną. Minimaliści zawężają ilość swoich urodowych atrybutów. Wystarcza im jakość i trwałość, oraz wszechstronne działanie typu „5 w 1”. W małej kosmetyczce, mieści się wszystko. Ekstremalny minimalizm to powiew świeżości, wśród zalewu tysięcy hauli zakupowych, zakupów „na tydzień” (których połowa ląduje na śmietniku) czy „wykupywania” emocjonalnych braków, zamiast pracy nad sobą. Czy jest on odpowiedni dla wszystkich? Wątpię. Warto jednak więcej się zastanowić nad swoją relacją z zakupami i porządkiem. Czasem mniej znaczy więcej. Więcej dla środowiska naturalnego, dla siebie, dla swojego wewnętrznego świata.